środa, 10 lipca 2013

waited for the year to end.

 Zrobiłam sobie przerwę od 3 godzinnego retuszowania starych, poniszczonych fotografii. Niesamowicie męcząca praca,  pochłania nie tyle mnie ile moje oczy, liczy się precyzja. Pierwszy raz od dłuższego czasu pościeliłam łóżko, myślałam, że w ten sposób się wyśpię, ale gdzie tam...
Słabo mi. Wczorajszy koncert klezmerki wzbudził we mnie najsilniejsze wspomnienia. Rok temu, ta sama godzina, to samo miejsce i zupełnie JUŻ inne myśli. Teraz skupiłam się na muzyce, nie na NIEJ. To chyba dobrze, prawda? więc o co chodzi?!
L. mi coś udowodniła. Tak jakby: 'fajnie, że żyję, ale FAJNIE tylko wtedy kiedy jestem potrzebna, mam na coś wpływ, ludzie czegoś ode mnie chcą' Zero bezinteresowności. A ja naiwna (po raz nie wiem już który) nabrałam się na jej sympatyczną twarzyczkę. Tak, wiem, ostrzegali mnie.
Zdałam maturę, mam pracę, którą mimo wszystko kocham. Teraz zostało mi tylko czekać na werdykt przyjęcia (lub też nie) na studia. Przeraża mnie wizja pustego mieszkania, bycia sam-na-sam- ze- sobą 24/h. Będzie ciężko, czuję to w kościach.
Co się dzieje, dlaczego zwisa mi nad głową wielki głaz, kruszy się co chwilę, przygniata. Strach, że lada moment spadnie i rozciśnie jak żabę zasypując niedopowiedzeniami, ciągłościami, nierozwiązanymi problemami, mało sympatycznymi wydarzeniami z przeszłości, prokrastynacyjnymi zachowaniami.
Doszłam do pewnego wniosku, bardzo ważnego w istocie. To wszystko przez Ciebie! ( jejku, jak to śmiesznie brzmi, heh) Jestem pewna. Kiedy pojawiłeś się w moim życiu przywlokłeś za sobą JĄ. To dla Ciebie 'taka' byłam, żebyś mnie zauważył, lubiłam Twoją troskę, czułam się wtedy jakaś taka...potrzebna. To było wołanie o pomoc, którego Ty nie usłyszałeś albo...nie chciałeś usłyszeć. Dlaczego więc za Tobą tęsknię, skoro wyrządziłeś mi tyle zła? Na wspomnienia o Tobie mam łzy w oczach. Wszystkie nieszczęścia odkładam na bok, prowizorycznie zapominam i chcę Cię dalej. Zapraszasz mnie do siebie, biegnę w Twoją stronę, a Ty za każdym razem zamykasz mi przed nosem drzwi. I tak w kółko od ponad roku. Nie znudziła Ci się jeszcze zabawa w kotka i myszkę? Rozumiem, że gramy na pełen etat? Ja już mam powoli dość.
Z Twojej inicjatywy poznałam A. Wszyscy myślą, że już we mnie nie mieszka, znalazła sobie inną ofiarę, heheh Ci 'wszyscy' są w błędzie. Tymczasem Ona jest we mnie wciąż, przeszkadza, nie daje zapomnieć. Zajmuje większą część mojej głowy. Jestem słaba, a Ona dodatkowo mnie wykańcza. Ciągłe myślenie o jednej ( z perspektywy NORMALNEGO człowieka) banalnej rzeczy potrafi doszczętnie zrujnować życie. Męczy bardziej niż niejedna straszliwie okrutna praca fizyczna.
Ostatnio poznałam wielu ciekawych ludzi, mówią, że jestem wspaniała, nie wiem dlaczego...ale to naprawdę bardzo miłe. Szkoda mi będzie tego wszystkiego, boję się, że to tylko przejściowy stan, że bańka mydlana zaraz pęknie i wszystko co ma w środku rozsypie się na milion małych kawałków, których nikt nie będzie w stanie zebrać do kupy. A jej wnętrze to ja.
Czy ja zawsze muszę pisać notkę, gdy trwam w stanie prawie że agonalnym?! najwidoczniej blog to jedyne miejsce, w którym mogę żalić się do woli... Dobra, wracam do pracy. Czekają na mnie zdjęcia do przeróbki z milionem niedoskonałości i szczególików. Au revoir!

Tak jak obiecałam, na zdjęciach Paulina.  Wkrótce pojawi się jej więcej :)



Tom Odell - Another Love