Najgorszy jest początek. Po raz kolejny czuję, że tracę przyjaciół, po raz kolejny jestem bezsilna. odnoszę wrażenie, że zbliżając się ku dorosłości, tak na prawdę coraz mniej wiem, czy tak powinna zachowywać się 'prawie' dorosła osoba? no bo przecież za rok już taka będę, czy mam zmienić wizerunek? czuje się jak dziecko, jestem dzieckiem, ot tak mam stać się dorosła, wyrobić dowód osobisty i świecić pełnoletnością, a może ja wcale tego nie chcę. nie wiem. coś mi nie pasuje. sądzę, że te wszystkie lata nauki nic mi nie dały, nic nie wyniosłam ze szkoły, no może trochę z życia, dzięki metodzie prób i błędów, w końcu człowiek nauczy się najwięcej, ale co mi z tego? codziennie się zastanawiam jak powinna wyglądać osoba dorosła, jak powinna się zachować w danej sytuacji ? kiedyś myślałam inaczej, myślałam, że 18 lat to szmat czasu, teraz widzę, że to w sumie bez różnicy czy ktoś ma 16 czy 18 lat, jest takim samym gówniarzem. 2 lata różnicy, aaa jednak przepaść między 'dzieciństwem, a dojrzałością'. Coraz częściej także zastanawiam się nad sensem ( w każdym tego słowa znaczeniu), nad sensem wszystkiego- dosłownie. życia, śmierci, no tego całego bytu i niebytu. nad sensem wiary, nie wiem czy wierze w kogokolwiek (sens duchowy. materialny). ostatnio śmieszą mnie ludzie, no czyż nie są dziwni? człowiek. każdy jest inny, a wszyscy tacy sami. w ogóle przeraza mnie świat, wszystko dookoła jest dziwne, wszelakie zjawiska, to co się dzieje w różnych krajach i dlaczego tak się dzieje? dlaczego ktoś daje komuś szanse, nadzieje, a później je odbiera. ooo bajki. tandeta. dzieciom to się podoba, tak jak mi kiedyś, one myślą inaczej, z biegiem czasu wydaje się to tak zabawne, aż nieprawdopodobne jak nasz tok myślenia się zmienia i gusta się zmieniają a propos. a ksiądz jest księdzem, bo przecież ma sutannę, bo nosi 'sukienkę' i nazywa się świętym, choć za grosz nie ma w sobie Boga. no tak tak XXI wiek, wszystko jest możliwe, matko. osobiście nie wiem jak było kiedyś, ale mogę wnioskować z opowiadań, filmów, dokumentów. ciężkie było życie, ale miało dwie strony. chciałabym żyć w tamtych czasach, starych czasach, gdzie ludzie mimo problemów, mimo walki z samym sobą szanowali innych i to się liczyło, chciałabym być szanowana, tak prawdziwie. nie wiedzieć czym jest kłamstwo, ból, smutek i właśnie te problemy, aaaah. póki co, funkcjonuję. to dobre słowo na obecny stan rzeczy
zdjęcia trochę z wczoraj i nie wczoraj.
poniedziałek, 14 marca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)